środa, 28 listopada 2012

Rozdział 7 ''o cholera''


W tej chwili czuł gniew , wyszedł na podwórko wkurzony. Z kieszeni wyjął paczkę papierosów, wziął jednego i zapalił. Lara podeszła do niego, wyrwała mu z ust szluga, wyrzuciła, zaraz potem sięgnęła do jego kieszeni i wyjęła paczkę.  Trent odwrócił  się.
-Nie wiedziałam że palisz
-bo nie palę
-właśnie widzę-zakpiła-lepiej rzuć to w cholerę
-Mogę rzucić, jeśli ty urodzisz to dziecko
-Nigdy-odpowiedziała.
Rzuciła paczkę za bramę
Udała się do garażu, wsiadła na motor i pojechała z piskiem opon. Kurtis wiedział dokąd pojechała, natychmiast ruszył za nią swoim Harleyem Davidsonem.
                *
Emely oglądała WWE, nigdy nie lubiła tego ‘’mordobicia’’. Nagle usłyszała czyjś głos za nią, odwróciła się ale nikogo nie było, wyciągnęła broń i zaczęła rozgląda się po całym pokoju, w końcu ku jej oczom ukazał się duch Konstantina Trenta ‘’co ty wyprawiasz dziecko, opanuj się’’ 
-niby jak, przestałam być jej potrzebna
‘’skąd to wiesz, czyżby Rouzic palnął ci jakieś kłamstwo’’
-Powiedział mi prawdę, jestem dla niej niczym
‘’chodź ze mną to się przekonasz kto ma rację’’ Chwycił dziewczynę za rękę, po chwili zniknęli. Znaleźli się w salonie w posiadłości Rouzica. Akurat rozmawiał ze swoim lokajem Milordem.
-Nie wiem czy to dobry pomysł paniczu, skłócić ze sobą bliźniaczki Lux  Veritatis
-Boisz się, że nasz plan nie wypali
-Nie o to chodzi, wie panicz, że się wszystko i tak wyda, Emely się dowie
-niby skąd Milordzie, nie jest tak sprytna jak myślałem-powiedział, wstając z fotela, podszedł do okna-już niedługo, to będzie koniec, załatwimy tego Cornela i jego kobietę.
-A co z Emely?-spytał zaniepokojony
-zginie wraz z nimi i swoją siostrą
Rouzic zaśmiał się maniakalnie
Emely nie mogła w to uwierzyć. Wywarzyła drzwi.
-Ty skurwysynu-wrzasnęła-okłamałeś mnie
Rzuciła się na niego, z nożem
Trzymała ostre narzędzie przy jego krtani
-to koniec Rouzic, spadam z tej twojej nory i wracam do swoich
Odsunęła się od mężczyzny, wstała
-Milord, zrób coś
-Odchodzę Rouzic
-coś powiedział-zdenerwował się
-Odchodzę-powtórzył
Lokaj wziął Emely za rękę
-chodź Emely, zawiozę ciędo Anglii
-ale to kawał drogi
-to nic, byleby najdalej od tego szaleńca
-A na co mi ty jesteś potrzebny, chcesz idź-wrzasnął, gdy lokaj zatrzasnął drzwi

Lara zatrzymała się pod szpitalem, Trent nieco dalej by nie zauważyła, Wysiadł z motoru, patrzył jak podeszła do drzwi szpitala, już miała otworzyć gdy poczuła czyjąś dłoń na jej ustach. Chciała dać kopniaka temu komuś, ale ją zakneblował. Zaciągnął ją do czarnej furgonetki.
-O cholera-przeklnął Trent, wsiadł na swojego harleya, pojechał za furgonetką.

1 komentarz:

  1. Fajny blog ;) A tak a propo rozdziału to jestem ciekawa kto porwał Larę i czy Kurtisowi uda się ją odnaleźć ( mam nadzieję , że tak). Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział i zapraszam na mojego bloga http://lara-i-kurtis-destiny-of-live.blogspot.com/.

    Pozdrawiam Kama2050Croft

    OdpowiedzUsuń