W tej chwili
czuł gniew , wyszedł na podwórko wkurzony. Z kieszeni wyjął paczkę papierosów,
wziął jednego i zapalił. Lara podeszła do niego, wyrwała mu z ust szluga, wyrzuciła,
zaraz potem sięgnęła do jego kieszeni i wyjęła paczkę. Trent odwrócił się.
-Nie
wiedziałam że palisz
-bo nie palę
-właśnie
widzę-zakpiła-lepiej rzuć to w cholerę
-Mogę
rzucić, jeśli ty urodzisz to dziecko
-Nigdy-odpowiedziała.
Rzuciła
paczkę za bramę
Udała się do
garażu, wsiadła na motor i pojechała z piskiem opon. Kurtis wiedział dokąd
pojechała, natychmiast ruszył za nią swoim Harleyem Davidsonem.
*
Emely
oglądała WWE, nigdy nie lubiła tego ‘’mordobicia’’. Nagle usłyszała czyjś głos
za nią, odwróciła się ale nikogo nie było, wyciągnęła broń i zaczęła rozgląda
się po całym pokoju, w końcu ku jej oczom ukazał się duch Konstantina Trenta
‘’co ty wyprawiasz dziecko, opanuj się’’
-niby jak,
przestałam być jej potrzebna
‘’skąd to
wiesz, czyżby Rouzic palnął ci jakieś kłamstwo’’
-Powiedział
mi prawdę, jestem dla niej niczym
‘’chodź ze
mną to się przekonasz kto ma rację’’ Chwycił dziewczynę za rękę, po chwili
zniknęli. Znaleźli się w salonie w posiadłości Rouzica. Akurat rozmawiał ze
swoim lokajem Milordem.
-Nie wiem czy
to dobry pomysł paniczu, skłócić ze sobą bliźniaczki Lux Veritatis
-Boisz się,
że nasz plan nie wypali
-Nie o to
chodzi, wie panicz, że się wszystko i tak wyda, Emely się dowie
-niby skąd
Milordzie, nie jest tak sprytna jak myślałem-powiedział, wstając z fotela,
podszedł do okna-już niedługo, to będzie koniec, załatwimy tego Cornela i jego
kobietę.
-A co z
Emely?-spytał zaniepokojony
-zginie wraz
z nimi i swoją siostrą
Rouzic
zaśmiał się maniakalnie
Emely nie
mogła w to uwierzyć. Wywarzyła drzwi.
-Ty skurwysynu-wrzasnęła-okłamałeś
mnie
Rzuciła się
na niego, z nożem
Trzymała
ostre narzędzie przy jego krtani
-to koniec
Rouzic, spadam z tej twojej nory i wracam do swoich
Odsunęła się
od mężczyzny, wstała
-Milord, zrób
coś
-Odchodzę
Rouzic
-coś powiedział-zdenerwował
się
-Odchodzę-powtórzył
Lokaj wziął
Emely za rękę
-chodź
Emely, zawiozę ciędo Anglii
-ale to
kawał drogi
-to nic,
byleby najdalej od tego szaleńca
-A na co mi
ty jesteś potrzebny, chcesz idź-wrzasnął, gdy lokaj zatrzasnął drzwi
Lara
zatrzymała się pod szpitalem, Trent nieco dalej by nie zauważyła, Wysiadł z
motoru, patrzył jak podeszła do drzwi szpitala, już miała otworzyć gdy poczuła
czyjąś dłoń na jej ustach. Chciała dać kopniaka temu komuś, ale ją zakneblował.
Zaciągnął ją do czarnej furgonetki.
-O
cholera-przeklnął Trent, wsiadł na swojego harleya, pojechał za furgonetką.
Fajny blog ;) A tak a propo rozdziału to jestem ciekawa kto porwał Larę i czy Kurtisowi uda się ją odnaleźć ( mam nadzieję , że tak). Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział i zapraszam na mojego bloga http://lara-i-kurtis-destiny-of-live.blogspot.com/.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Kama2050Croft