niedziela, 7 kwietnia 2013

Rozdział 8 powrót Karela



                   
 Niestety nie udało mu się dogonić furgonetki   ‘’kurwa’’-zaklął w myślach.
Nagle ostrze wysunęło się z jego paska, zaczęło latać w tę i nazad. Nie wiedział czemu nie mógł tego kontrolować. W międzyczasie, kiedy starał się przywołać chirugai, bliźniaczki przypadkowo spotkały się pod Oxfordem. Obie wyczuły, że coś jest nie tak, Emely kazała wysadzić ją pod uniwersytetem, a Kat wybiegła z posiadłości jak poparzona.
-ty, co ty tu robisz-powiedziały wrzeszcząc na siebie-co ja tu robię, co ty tutaj robisz
Zaległa chwilowa  cisza, obie patrzyły na siebie z nienawiścią.
-coś się stało naszej parce, muszę ich uratować-odpowiada Kat
-chyba raczej my
 Ostrze wciąż wariowało, nie minęła nawet minuta, bliźniaczki przybiegły Kat przywołała ostrze, Trent się zdziwił, jak ona to zrobiła, tylko właściciel tego przedmiotu może go kontrolować.
-jak ty to…-nie dokończył, Kat mu przerwała
-twoje chirugai nas zaprowadzi do Lary
-niby jak-spytała Emely
-o to się nie martw Emely, ona miała je w rękach-powiedział spokojnie niebieskooki
Dziewczyna wypuściła chirugai, które zaraz potem poleciało gdzieś dalej, a oni za nim.

Dało się słyszeć czyjś maniakalny śmiech, była to kobieta o blond włosach i zielonych oczach, była ubrana w skórzaną czarną kurtkę i spódniczkę mini. Chowała łopatę do furgonetki. Obok niej stał gruby i niezdarny najemnik z Viperem w ręku, broń zamiast trzymać na spuście to na magazynku
-w końcu mamy przynętę-powiedziała wciąż się ryjąc
-szefowo-wtracił najemnik-a co jeśli on się nie złapie
-a co ma się nie złapać, musi dać nam złotą kobrę
Najemnik potknął się o jakiś kamień, upadł na mordę
-ty niezdaro-mruknęła do siebie
Wstał i otrzepał się
-Bob, naucz się chodzić jełopie
-tak jest szefowo
 Nagle nad jej głową przeleciało ostrze sypiąc swymi iskrami.
-jest coraz bliżej-powiedziała z uśmiechem na mordzie
Zaraz zobaczyła Kurtisa, ale nie był on sam, nie tego się spodziewała. Zaczęła przeklinać, Kurtis wyjął Borana X
-Gdzie Lara-wrzasnął
-Nie bój się Kurt, nic jej nie jest, dopóki nie skończy się jej tlen
-coś jej zrobiła Bridget-Kat była strasznie wściekła
-to co powinnam zrobić dawno smarkulo, zakopałam ją
 Emely rzuciła się na blondynkę i zaczęła dusić, Bob tego nie zauważył, dopiero gdy usłyszał strzał odwrócił się i mierzył Viperem w bohaterów, ale kiedy zobaczył, że Kurtis mierzy w niego swoim ostrzem
-nie próbuj zasrańcu
Ten przestraszony uciekł.
-no i dobrze uciekaj skurwysynie-zaśmiała się Kat, po czym rzuciła Kurtowi łopatę-lepiej ją odkop zanim będzie za późno-dodała
Bliźniaczki zajęły się Bridget, gdy tylko odkopał nieprzytomną Larę wrzuciły blondynkę i zakopały
-i masz za swoje suko
Mężczyzna próbował reanimować swoją dziewczynę, ale nic to nie dało. Jedynym ratunkiem był szpital, sięgnął po telefon i zadzwonił po karetkę. Obudziła się dopiero po kilku dniach. Była pod respiratorem, a obok niej siedział jej chłopak, miał zamknięte oczy i smutną minę, zdjęła maskę i go pocałowała, ten od razu oprzytomniał. Lekko się odepchnęła.
-lepiej to załóż
-po co, przecież nic mi nie jest, możemy spadać do domu
-nie tak szybko, musisz jeszcze tu poleżeć
Wiedział, jak Lara nie znosiła szpitali, ale nie chciał jej stracić, ta jednak wstała z łóżka, omal nie upadła, złapał ją i położy na łóżko
-sama widzisz, jeszcze nie możesz iść do domu
‘’i tak zwieję’’-pomyślała
Ku im oczom pojawił się Karel, Lara niedowierzała, przecież go zabiła, przynajmniej tak jej się zdawało, mocą ją podniósł do góry, Lara zaczęła się dusić
-zostaw ją skurwielu-krzyknął Trent
-bo co mi zrobisz, jesteś tylko zwykłym szczeniakiem z Lux Veritatis
Brunet strzelił do blondyna, ale i tak to nic nie dało
-głupcze, nie zabijesz mnie, jestem nieśmiertelny
Chłopak chwycił archeolożkę za rękę, aż upadła na jego ramię, ledwie złapała oddech.
-czego chcesz Karel
-ciebie Laro
-zapomnij, ja nic do ciebie nie czuję
Gdy tylko Lara całowała Kurtisa, Karel poczuł się zazdrosny. Nie wytrzymał, utworzył kulę ze swojej mocy i rzucił nią w naszych bohaterów. Kurtis stracił przytomność, kobieta popatrzyła na blondyna.
-coś ty zrobił debilu-powiedziała trzymając niebieskookiego w objęciach
Podszedł do niej i pociągnął za rękę, chciał ją pocałować, jednak ta w ostatniej chwili się oderwała
-jak ty w ogóle przeżyłeś, zabiliśmy cię
-głupia śmiertelniczko-zaśmiał się-my nephilimowie jesteśmy nieśmiertelni, zrozum to w końcu
Chciała mu przywalić, ale nie czuła się na siłach. Wtem do pokoju wszedł Zip.
-ty-krzyknął nephilim
-zostaw ich w spokoju
Karel przestraszył się czarnoskórego i gdzieś zniknął.
-co za pajac-mruknęła do siebie
Lara próbowała ocucić Kurtisa, gdy tylko przyłożyła jego rękę do swojego brzucha od razu się obudził, uśmiechnął się do niej.
-chyba jednak zmienię zdanie-szepnęła mu na ucho
Nagle usłyszeli wybuch, szpital zaczął się palić, brunet wziął Larę na ręce i zaczęli uciekać.
Musieli omijać trupy, a było ich pełno, gdy tylko wybiegli z budynku, już leżał w gruzach.


środa, 28 listopada 2012

Rozdział 7 ''o cholera''


W tej chwili czuł gniew , wyszedł na podwórko wkurzony. Z kieszeni wyjął paczkę papierosów, wziął jednego i zapalił. Lara podeszła do niego, wyrwała mu z ust szluga, wyrzuciła, zaraz potem sięgnęła do jego kieszeni i wyjęła paczkę.  Trent odwrócił  się.
-Nie wiedziałam że palisz
-bo nie palę
-właśnie widzę-zakpiła-lepiej rzuć to w cholerę
-Mogę rzucić, jeśli ty urodzisz to dziecko
-Nigdy-odpowiedziała.
Rzuciła paczkę za bramę
Udała się do garażu, wsiadła na motor i pojechała z piskiem opon. Kurtis wiedział dokąd pojechała, natychmiast ruszył za nią swoim Harleyem Davidsonem.
                *
Emely oglądała WWE, nigdy nie lubiła tego ‘’mordobicia’’. Nagle usłyszała czyjś głos za nią, odwróciła się ale nikogo nie było, wyciągnęła broń i zaczęła rozgląda się po całym pokoju, w końcu ku jej oczom ukazał się duch Konstantina Trenta ‘’co ty wyprawiasz dziecko, opanuj się’’ 
-niby jak, przestałam być jej potrzebna
‘’skąd to wiesz, czyżby Rouzic palnął ci jakieś kłamstwo’’
-Powiedział mi prawdę, jestem dla niej niczym
‘’chodź ze mną to się przekonasz kto ma rację’’ Chwycił dziewczynę za rękę, po chwili zniknęli. Znaleźli się w salonie w posiadłości Rouzica. Akurat rozmawiał ze swoim lokajem Milordem.
-Nie wiem czy to dobry pomysł paniczu, skłócić ze sobą bliźniaczki Lux  Veritatis
-Boisz się, że nasz plan nie wypali
-Nie o to chodzi, wie panicz, że się wszystko i tak wyda, Emely się dowie
-niby skąd Milordzie, nie jest tak sprytna jak myślałem-powiedział, wstając z fotela, podszedł do okna-już niedługo, to będzie koniec, załatwimy tego Cornela i jego kobietę.
-A co z Emely?-spytał zaniepokojony
-zginie wraz z nimi i swoją siostrą
Rouzic zaśmiał się maniakalnie
Emely nie mogła w to uwierzyć. Wywarzyła drzwi.
-Ty skurwysynu-wrzasnęła-okłamałeś mnie
Rzuciła się na niego, z nożem
Trzymała ostre narzędzie przy jego krtani
-to koniec Rouzic, spadam z tej twojej nory i wracam do swoich
Odsunęła się od mężczyzny, wstała
-Milord, zrób coś
-Odchodzę Rouzic
-coś powiedział-zdenerwował się
-Odchodzę-powtórzył
Lokaj wziął Emely za rękę
-chodź Emely, zawiozę ciędo Anglii
-ale to kawał drogi
-to nic, byleby najdalej od tego szaleńca
-A na co mi ty jesteś potrzebny, chcesz idź-wrzasnął, gdy lokaj zatrzasnął drzwi

Lara zatrzymała się pod szpitalem, Trent nieco dalej by nie zauważyła, Wysiadł z motoru, patrzył jak podeszła do drzwi szpitala, już miała otworzyć gdy poczuła czyjąś dłoń na jej ustach. Chciała dać kopniaka temu komuś, ale ją zakneblował. Zaciągnął ją do czarnej furgonetki.
-O cholera-przeklnął Trent, wsiadł na swojego harleya, pojechał za furgonetką.

czwartek, 12 lipca 2012

Rozdział 6 Kat i narkotyki


Rozdział 6
Kurtis słysząc to omal nie padł
-czyli że…
-tak bęcwale, będziesz ojcem
Croft była na wkurzona nie tylko na niego, ale też na samą siebie, kiedy ich dziecko pojawi się na świat Lara nie będzie mogła robić to co najbardziej kocha.
A Tymczasem Katerine siedziała na swoim łóżku, nie wiedziała co się stało jej siostrze, nagle stała się zła, Kat była zrozpaczona, w tej chwili miała ochotę się pociąć, życie bez Emely dla niej było do dupy, akurat teraz do pokoju weszła Amelia
-przepraszam że bez pukania ale…-powiedziała
-nie ważne, wszystko mi jedno-odszczeknęła
-chodzi o Emely?
-jakby pani zgadła
Amelia usiadła obok dziewczyny
-Wiem jak to jest stracić swoją ukochaną siostrę
-nie straciłam jej, stała się zła i nie wiem dlaczego
- ja wiem dlaczego-wtrąciła Marie stojąc przy drzwiach, podeszła do dziewczyn
-skąd to możesz wiedzieć ciociu-spytała Kat ze łzą w oku
- potrafię przewidywać przyszłość, przeszłość, i  teraźniejszość
-od kiedy?
-Putai dała jej tą moc-odpowiedziała Amelia
-Rouzic palnął jej jakieś głupstwo, wmawiał jej  że nic dla Emely nic nie znaczysz
-dlaczego wybrał ją, a nie mnie, przecież kiedyś byłam po złej stronie
Kat zaczęła płakać
-jeszcze ją odzyskasz, zobaczysz jeszcze będzie po dobrej stronie, obiecuję ci kochanie
-dziękuję ciociu, ale sama nie dasz rady
-nie będę sama, Lara z Kurtisem też będą walczyć
Po tych słowach i tak Kat wciąż płakała

               Metz godzina 11am
Rouzic chodził po posiadłości szukając Emely, nie znalazł jej nigdzie, nagle rozległ się strzał.
Mężczyzna spojrzał przez okno w sypialni dziewczyny, to była Emely, zastrzeliła jakiegoś przechodnia. Ten uśmiechnął się
-starasz się dziecko, razem podbijemy świat-powiedział sam do siebie śmiejąc się pod nosem
Potem zawołał swojego lokaja
-Milordzie, uszyj jakieś mroczny ciuch dla naszej Emely
-oczywiście-po tych słowach lokaj oddalił się, a Rouzic patrzył na dziewczynę jak zabija innych


Kat płakała i płakała, Amelia i Marie postanowiły ją zostawić w spokoju, dziewczyna chwyciła za telefon  wyszukała numer swojego kumpla, który handluje jakimiś narkotykami papierosami itp.
-halo-odezwał się głos w słuchawce
-siemka Ray
-a to ty Kat, co tam u ciebie
-nic szczególnego, słuchaj mas zmoże na zbyciu jakieś dragi
-też pytanie, mam tego mnóstwo, bądź za pół godziny w ruinach zamku króla Artura
-ok.
-do zobaczenia
Odłożyła telefon i szybko się przebrała, postanowiła pójść pieszo, wychodząc krzyknęła do Marie siedzącej na fotelu przy kominku popijając herbatę,  że wychodzi do sklepu
      Pół godziny później
-i co masz to Ray-powiedziała do chłopaka stojącego przy niej
Miał dredy, koszulkę ze zdjęciem marihuany i dżinsowe spodnie
-pewnie, co kupujesz
-wezmę to co mocne
-polecam  Herę, marychę, i amfę , gratis daję strzykawki i żyletki
-ok biorę wszystkie te dragi, ile płacę
-daj spokój dzisiaj ci odpuszczę w końcu jestem ci coś winien za wyciągnięcie mnie z pierdla, najwyżej zapłać mi połowę, czyli 50 dolarów
Kat zapłaciła, podziękowała chłopakowi i udała się do posiadłości,  tam od razu wstrzyknęła amfę, zaraz po tym padła na podłogę.
    
Lara nie była zadowolona, patrzyła na Trenta z nienawiścią, ukrywa, że to też jej wina i dobrze o tym wie. Powiedziała mu, że nie chce tego dziecka i usunie ciążę
-Ale najpierw pójdę do Kat z nią porozmawiać-dodała
Ten nic nie odpowiedział, Croft wyszła z pokoju trzaskając drzwiami.
Nagle rozległ się krzyk, mężczyzna pobiegł w stronę, gdzie ktoś krzyczał.
To była Marie
-o nie, tylko nie to
-co się stało-spytała Lara
Spojrzała na dziewczynę leżącą na podłodze,
Kurt wszedł do pokoju, wziął do ręki strzykawkę.

wtorek, 19 czerwca 2012

Rozdział 5 'W ciąży idioto''

Lara obudziła się w swoim pokoju, rozglądała się dookoła nikogo poza nią nie było  ułożyła głowę na poduszkę. Głowa ją bolała a w brzuchu czuła ten sam ucisk co przed godziną, wtem z łazienki wyszedł Kurtis popatrzył na nią, nie przypominała już tą piękną panią archeolog  była blada a oczy miała podkrążone. Mężczyzna podszedł do niej i przytulił mocno do siebie
-Jak się czujesz?-spytał
-Nie widać-krzyknęła odpychając się od niego
Wstała z łóżka i udała się do łazienki po godzinie wyszła wściekła z posiadłości, odpaliła motor, Trent zastanawiał się gdzie ona pojechała
Tymczasem w szpitalu, Emely już się obudziła czuła jakby ktoś trzymał ją za rękę odwróciła się  zobaczyła Rona, uśmiechnęła się do niego:
-długo tu jesteś?-spytała z uśmiechem
-a co źle?
-czy ja coś mówię
Ron dotknął jej policzka i pocałował w usta, nagle do pokoju wszedł Rouzic
-to znowu ty?-krzyknęła dziewczyna
-spokojnie, ja to załatwię-wtrącił Ron
Wstał z krzesła i podszedł do Rouzica
-czego chcesz?
-od ciebie na pewno nic-powiedział Rouzic
-jeszcze ci mało, przez ciebie Emely leży w tym cholernym szpitalu, wiesz kim ty jesteś zwykłym skurwysynem
Ten popatrzył na Rona z pogardą
-Ron-wtrąciła dziewczyna-może lepiej ja z nim pogadam
-ok jak chcesz, ale tu zostanę
Emely uśmiechnęła się do Rona ten odwzajemnij uśmiech
-no dobra czego chcesz
-muszę ci coś powiedzieć,ty dla Kat nic nie znaczysz
-nie wierzę ci, udowodnij
-chcesz dowodu proszę bardzo
Rouzic rozłożył ręce i utworzył tzw lustro a tym lustrze była Kat, na przeciw niej był jakiś chłopak zupełnie jak Kat był gotem całował tulił ją i rozmawiali ze sobą:
-... dlaczego tak myślisz o swojej siostrze?
- ona mnie nie obchodzi, nienawidzę jej
-nie mów tak
-ty co?jej obrońca
Emely zabolały te słowa
Miała coś powiedzieć Rouzicowi jednak ten zdążył otworzyć drzwi i wyjść,
Ron popatrzył na nią
-to nie możliwe, przecież dogadujemy się z Kat
-co teraz zrobisz?
-na razie zabierz mnie stąd nie chcę już tu być, w tym pieprzonym szpitalu

  Lara wróciła do domu jeszcze bardziej wkurwiona  weszła do łazienki trzaskając drzwiami nawet nie zauważyła Kurta
po chwili wyszła trzymając test ciążowy podsunęła mu pod nos
-co to jest?
-to co widzisz,
-jesteś...
-w ciąży idioto, z tobą
 

Rozdział 4 ''Wtargnięcie Cienia''

- I co z nią doktorze?- zapytał zaniepokojony Zip.
- Nic jej nie będzie, to tylko mały guz z tyłu głowy.- odpowiedział lekarz, patrząc na czarnoskórego z pocieszającą miną. 
Kat nie uspokoiła wypowiedź znachora.
-Ale ona nie budzi się już od 3 godzin!
- Jeżeli damy jej teraz wszyscy spokój, to obudzi się najpewniej jutro. A jak na razie musicie być cierpliwi. Kat jedynie westchnęła. Ze złością wyrytą na twarzy usiadła ofuczona na białe, szpitalne krzesło.
---

Lara i Kurtis spali wtuleni w siebie, podświadomie ciesząc się swoją wzajemną obecnością. Tak długo nie mogli się odnaleźć. Teraz w końcu byli ze sobą szczęśliwi, naprawdę.
Nagle w ich uszach zabrzmiał dźwięk wystrzeliwanego z pistoletu naboju.
Para natychmiast zerwała się z łóżka i ubierając się w biegu, wpadła do salonu. Oboje wyciągnęli bronie, przygotowani na wszystko. Lara nie musiała długo wodzić wzrokiem. W ciemności dostrzegła świecące jak złoto oczy.
To była ona. Shadow.

Lara jako pierwsza wyskoczyła do przodu, i odbezpieczając broń, wystrzeliła bez większego zastanowienia w swego Sobowtóra. Ale to zdało się na nic. Ona była zbyt szybka. Nieoczekiwanie podeszła od tyłu Trenta i przyłożyła mu lufę pistoletu do tyłu głowy. Wyrwała mu pistolet, nim zdążył chociażby mrugnąć, i wyrzuciła go pod nogi akurat wchodzącego do salonu, zdziwionego Winstona. Krzyknął, zabierając stopę spod broni.

- Zamknij się! -krzyknęła Shadow.- mam coś do powiedzenia, staruchu???- powiodła wzrokiem po pokoju. Zatrzymała swoją twraz na ledwo co widoczną w mroku twarz Lary.
- Szefowa kazała wam przekazać, że macie jej oddać to co jej się należy. Mianowicie: Klucz Ghahali i Excalibur.
- Chyba po moim trupie!- krzyknął ktoś w ciemności. Z barwy można było wywnioskowac, że w pokoju znajdywała się również Kat.
-A ty to kto?- odwarknęła Shadow.
-Nie twój zasrany interes- krzyknęła nastolatka, zaciskając ręce w pięści.
Sobowtór z wolna skierował się w jej stronę z rozognionymi oczami. Popchnął Trenta zasłaniającego siostrę w stronę Lary, podszedł do nastolatki i zamachnęła się dłonią. Poczuła, na opuszkach palców delikatną szorstkość. Przed nią stał mężczyzna.
-Nie uderzysz dziecka- syknąl w ciemności głos.
- Tylko nie dziecko, mam 17 lat!- oburzyła się nie na miejscu Kat Agresorka nie zwróciła na nią największej uwagi.
- A niby czemu nie mogę?! Zabijam każdego, kogo tylko zechcę!- krzyknęła rozjuszona Shadow
Croft korzystając z okazji rzuciła się na Shadow od tyłu, jednak ta była od niej sto razy szybsza, kiedy tylko chciała.
Lara upadła na ziemię, jednak szybko się z niej podniosła.
Kurt błyskawicznie rzucił się po broń na podłogę, wycelował w ciemność. W coś trafił.
Shadow zniknęła w otwartym oknie krzycząc: ,,jeszcze tu wrócę!''
Lara poczuła silny ból głowy. Bezwiednie upadła na podłogę, czując już tylko jej chłód.

Rozdział 3 ''Emely w szpitalu''

 Rouzic  jak zwykle chodził niespokojnie po pokoju. Był wkurzony na maxa. Nie mógł dać rady bliźniaczkom Cornel.
-niech się pan uspokoi  jest  pan sprytniejszy od tych dziewczyn-powiedział jeden z  jego najemników
-milcz bob-krzyknął-widziałeś jaka była zadyma kiedy ostatnio tu były. Musimy wymyślić  plan pozbycia się ich
-ich się nie da pozbyć
Wtem rozległ  się hałas   Bob pobiegł w tamtą stronę po chwili wrócił niosąc Emely i Kat
-szefie spójrz kogo nam przyniosło
-no proszę to znowu wy, nie powinniście być w szkole
-powariowałeś    są wakacje –odszczeknęła Emely
Najemnik rzucił je mocno o ścianę Emely straciła przytomność
-oż ty teraz ci się dostanie cioto-wkurzyła się Kat
-taka młoda a pyskata
Już miał ją uderzyć kiedy rozległ się głos
-zostaw ją Rouzic
Do pokoju wszedł czarnoskóry mężczyzna miał na sobie czarny mundur  w rękach miał karabin  STURMGEWEHR 44
-wracaj na czaty zip
-po tym co zrobiłeś Emely nigdy ci nie wybaczy a ni nawet ja
-co sugerujesz-spytał bob
-odchodzę
-i gdzie się podziejesz-powiedział Rouzic
-Na pewno tam  gdzie cie nie ma-oznajmiła Kat
Zip chwycił za karabin i wycelował prosto w Rouzica,nacisnął za spust i już po chwili był martwy
Razem z Kat zaczęli bić najemników
Po tej walce Kat podbiegła do Emely . Miała łzy w oczach
-trzeba ją natychmiast zabrać do szpitala-powiedział Zip
Mężczyzna podniósł z ziemi  Emely
Kat użyła swojej mocy by znaleźć się w posiadłości Croftów
 Kiedy znaleźli się w croft manorze Zip położył na kanapę dziewczynę już miał wyją telefon gdy do salonu weszła Croft
-Lara
-cześć Zip, dawno cię nie widziałam
-trochę minęło lat
Lara popatrzyła  na Emely, nie mogła w to uwierzyć  Emely leży nieprzytomna na kanapie
Podeszła do niej

-Jak to się stało
-kazałaś nam zabić Rouzica to tak zrobiliśmy, zanim to zrobiliśmy on rzucił nas mocno o ścianę Emely i wtedy ona-lecz nie dokończyła  łzy jej leciały po policzku
-później wszystko mi wyjaśnisz, najpierw zadzwońmy po karetkę
-a ja lepiej zawiadomię Kurtisa
A tymczasem  Kurtis był już w drodze do posiadłości Lary  wtem poczuł wibrację swoich spodniach zatrzymał motor i wyjął z kieszeni telefon  , to była Lara już miał odebrać kiedy telefon się wyłączył
-cholera-zaklął-znów mi bateria padła
Po chwili odpalił motor i pojechał dalej
Kiedy wrócił poszedł do sypalni  na łóżku siedziała Lara, była smutna
Podszedł do niej usiadł koło niej i mocno ją przytulił
-coś się stało?-spytał
Ta szybko się odepchnęła, spojrzała mu prosto w oczy  i wszystko mu opowiedziała
Potem on przybliżył swoją twarz do jej twarzy  i po chwili się całowali, on położył się na niej
No i wiecie co było dalej

                       Teraz w szpitalu
Kat chodziła niespokojnie po korytarzu
Na krześle siedział Zip
Próbował ją uspokoić ale nie udawało mu się to. Chodziła w to i we w te  była zdenerwowana
                           Wtem wychodzi lekarz  podchodzi do nich
Kat jeszcze bardziej była zdenerwowana mimo tego chciała wiedzieć co z jej siostrą